Krzysztof Gierat gościł w swych kinach największych twórców filmowych – Michelangelo Antonioniego, Wima Wendersa, Romana Polańskiego. Z Robertem De Niro spacerował po krakowskim Rynku, z Andrzejem Wajdą wznosił toast płonącą śliwowicą, a ze Stevenem Spielbergiem jadł pierogi na Kazimierzu. Juror-obieżyświat. Odwiedził festiwale filmowe w ponad czterdziestu krajach. Lata po świecie, by w jakimś zakątku globu… odkryć interesujące go filmy. Te spotkania i podróże to niewyczerpane źródło wspomnień i anegdot. Gdyby ktoś się mnie spytał: o co chodzi z tym krakowskim środowiskiem filmowym, sugerowałbym trzy możliwości odpowiedzi: 1. Spytaj kogoś w rodzaju Smoka Wawelskiego – tu odpowiedzi obarczone byłyby dość spektakularną wadą spowodowaną równie spektakularną śmiercią zapytanych; 2. Weźże pogadaj na mieście – tu problemem mogłoby być stężenie substancji niedozwolonych we krwi; Zatem pozostaje mi rekomendować Państwu jednie, po krakosku: 3. Poczytajże se Gierata! I z tym Państwa zostawiam! Maciej Stuhr